Picie kontrolowane jest możliwe
- Szczegóły
- Nadrzędna kategoria: Warszawa
- Kategoria: Uzależnienia
Picie kontrolowane - czy to jest możliwe?
Osobiście uuuuuważam, że tak, choć na warunki polskie to odważne stwierdzenie . A jakie mam prawo tak sądzić?
Mam prawo bo to mnie dotyczy, bo jestem przykładem alkoholika, który może sobie czasami pozwolić na wypicie i panować nad tym by nie przekroczyć pewnej normy, która spowodowałaby nawrót choroby lub doprowadziła do powstania ciągu alkoholowego.
Jak to osiągnąłem i czy w ogóle byłem uzależniony?
Ależ tak byłem. Zacząłem się leczyć jeszcze w Polsce. Byłem krnąbrnym pacjentem, gdyż nie akceptowałem poniżania mnie, karania mnie za to, że jestem chory. Nie akceptowałem metod terapeutycznych, zaszufladkowania mnie do tych nieuleczalnie chorych. Nie akceptowałem faktu, że wszyscy alkoholicy są tacy sami, że musimy do końca życia być abstynentami.
Przy takiej mojej postawie nie dawano mi wtedy żadnych szans na wyście z nałogu.
Tyle, że ja bardzo chciałem z tym skończyć, ale jak większości alkoholików marzyło mi się móc kiedyś pić normalnie.
Ponieważ w Polsce nie dawano mi szans wyjechałem do Francji, było to 9 lat temu.
Francja jest krajem bardzo liberalnym i nikt nikogo do niczego nie zmusza. Chcesz pić, to rób to w sposób cywilizowany. To kraj, gdzie budżet państwa zależy w znacznym stopniu od sprzedaży alkoholu, zwłaszcza wina. To kraj, któremu zależy na kulturze picia bo to powoduje wzrost spożycia, ale nie tak szkodliwy jak w Polsce.
Dlatego Francuzi stawiają na "redukcję szkód"? Tak jak w programach metadonowych dla narkomanów tak w alkoholizmie; Chcesz to pij ale bez szkód dla siebie i innych.
Tam dano mi wybór - całkowita abstynencja czy picie kontrolowane?
Ja chciałem pić kontrolowanie.
Polscy terapeuci mówili: picie kontrolowane jest możliwe, ale tylko we wczesnym stadium picia szkodliwego. Pokazywana nam na terapii tzw."macica" mówiła wyraźnie - nie ma powrotu do picia kontrolowanego.
Rzecz w tym, że w Polsce szkoli się terapeutów w jednej metodzie leczenia alkoholizmu, w metodzie pełnej abstynencji. Terapeuci muszą się certyfikować w Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, która nie dopuszcza innych metod, a NFZ honoruje tylko te certyfikaty.
Dlaczego tak się dzieje w Polsce?
Kasa. Oczywiście, że chodzi o kasę.
Alkoholik to klient w biznesie. Bardzo dobry klient bo dożywotni, pod warunkiem, że się nigdy nie wyleczy. To prawda, co piszecie na waszej stronie "NFZ nie płaci za wyleczenie tylko za leczenie", więc leczymy tak żeby nie wyleczyć.
To dlatego w Polsce kazano nam codziennie rano przed lustrem powtarzać sobie "jestem alkoholikiem" Jak tu potem nie pić skoro od rana każe nam się myśleć o alkoholu?.
Picie kontrolowane jest źle interpretowane przez polskich terapeutów, może nazwa jest nieszczęśliwa, może metodę tę należy nazwać inaczej. W Polsce "picie kontrolowane" traktowane jest jako sposób picia alkoholu a nie jako metoda leczenia alkoholizmu.
I to jest sedno sprawy.
Poddałem się leczeniu we Francji poprzez picie kontrolowane.
Na początku lekarz określił mi dawkę alkoholu, którą miałem wypijać codziennie, ale dawka ta była tak dobrana bym mógł normalnie funkcjonować. Byłem otoczony opieką terapeuty, z którym omawiałem odczucia po spożyciu alkoholu, uczył mnie jak rozpoznawać sygnały ostrzegawcze by nie przekroczyć ustalonej granicy. Tak było prawie przez trzy miesiące, potem i dawki i częstotliwość ich były zmniejszane.
Uczyłem się tego cały czas pod opieką lekarza psychiatry i terapeuty, indywidualnie bez konieczności przebywania w jakimś ośrodku zamkniętym.
Z czasem dostrzegłem, że ja nie muszę pić, że sięgam po alkohol bardzo rzadko i tylko wtedy gdy mam ochotę. Chociaż tej ochoty też było mało. Przestało mi się podobać upojenie alkoholowe i stan mojego umysłu po spożyciu. Podczas terapii nauczono mnie brać cały czas pod uwagę moją skłonność do uzależnień i ryzyko jakie niesie za sobą sięganie po alkohol.
Przez ostanie 8 lat żyję szczęśliwie, ani razu nie odczułem "głodu alkoholowego" i praktycznie w ogóle nie myślę o alkoholu. Alkohol do szczęścia nie jest mi potrzebny i praktycznie stał mi się obojętny jak oranżada, którą też wypijam od czasu do czasu.
Oczywiście pozwalam sobie czasami na spożycie alkoholu ale robię to w sposób, który nie jest dla mnie niebezpieczny. Lubię smak alkoholu tak jak i oranżady, to dlaczego miałbym ich od czasu do czasu nie posmakować. Ale efekty po alkoholu mam takie same jak po oranżadzie.
Od pięciu lat jestem w Polsce. Tu nadal nic się nie zmieniło. Nadal picie kontrolowane jest tematem "tabu".
Próbowałem rozmawiać z terapeutami, tymi którzy wcześniej nie dawali mi żadnych szans. Nawet przyznali mi rację, ale nie odważyliby się na posługiwanie tą metodą bo straciliby certyfikaty. Dwóch z nich, terapeutów uzależnionych od alkoholu, przyznało mi się, że też czasami pozwalają sobie na wypicie i bez skutków ubocznych,ale nie mogą o tym nikomu powiedzieć.
Pytam: po co to zakłamanie? Dla jakiej ideologi nie daje się alkoholikom wyboru metody leczenia? Dlaczego zmusza się ich nawet sądownie do abstynencji?.
Napisałem dla Państwa ten artykuł bo podoba mi się Wasze podejście do leczenia uzależnień, że dajecie szansę leczenia psychologom w innych metodach, niekoniecznie akceptowanych przez PARPA. Sam robiłem taki mini sondaż wśród psychologów: czy picie kontrolowane alkoholików jest możliwe? i co dziwne na 10 osób pytanych 8 odpowiedziało mi że tak, a byli to terapeuci uzależnień.
Nie szczyciłem się tym, że byłem alkoholikiem i nie mam zamiaru teraz szczycić się, że jestem alkoholikiem pijącym w sposób kontrolowany, w końcu to moja sprawa. Dlatego pozwalam sobie na podpis:
Anonimowy Alkoholik